Wprowadzenie

Firma Pass jest wśród polskich audiofilów bardzo dobrze znana i ma duże grono oddanych wielbicieli tej marki. Ja sam z urządzeniami Pass’a mam do czynienia z małymi przerwami prawie 20 lat. Przygodę rozpocząłem właśnie od serii Aleph i był to model numer 5. Z preamp’em Sphinxa oraz CD DPA Enlightenment stworzył bardzo udany zestaw. Charakterystyczny design serii zwraca na siebie uwagę i zapada w pamięć. Dla lubujących się w złotych gałkach i migających wyświetlaczach będzie kwintesencją brzydoty, a dla innych wzorem surowej elegancji. Ja wpisuje się do tej drugiej grupy, tym bardziej, że urządzenie na żywo prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach. Potężne radiatory i grube plastry aluminium anodowane na czarno z delikatnym napisem nazwy urządzenia dodają uroku i dyskretnej elegancji, a wrażenie wzmacnia solidna i ciężka bryła. Prostota konstrukcji objawia się nie tylko wewnątrz urządzenia, co również w przypadku tylnego panelu. Pojedyncze wyjścia XLR, RCA i terminale głośnikowe ( mało praktyczne ze względu na bliskość siebie) oraz włącznik zasilania wciśnięty między radiatory to cały obraz tylnej ścianki. Niespodzianka jeszcze czeka na mniej zorientowanych słuchaczy podczas podłączenia kabli głośnikowych, ponieważ nie ma oznaczenia kanałów, więc bez wsparcia instrukcją obsługi pozostaje zabawa w zgadywankę który jest kanał lewy, a który prawy. W myśl zasady, że klasa A oddaje ciepło za pobraną energię wzmacniacz bardzo się nagrzewa podczas pracy i kultowe zdjęcie Aleph 3 z jajkiem sadzonym na górnej obudowie nie jest przesadzone! 🙂 U mnie w okresie luty – kwiecień rozwiązał problem z ogrzewaniem pokoju w zupełności.

Test

Przystępując do testu Aleph 4 wiedziałem z grubsza czego mogę spodziewać się w kontekście brzmienia tej końcówki, ponieważ od ponad 10 lat byłem posiadaczem „najmniejszego” dziecka z tej serii Nelsona Pass’a, a zarazem najbardziej rozpoznawalnego z całej serii, chociażby pod względem dostępnych na rynku klonów w formie DIY czyli Aleph 3. Nawet początkujący adept audio skażony chorobą „audiofilizmu” wie, że jakiekolwiek odsłuchy bez odpowiedniego rozgrzania sprzętu nie są miarodajne i rzetelne. Aleph 4 to czysta klasa A, więc bez odpowiedniego rozgrzania nie ma mowy nawet o jakimkolwiek komforcie słuchania, a jak wspomniałem wyżej rzetelnej ocenie tym bardziej. W instrukcji obsługi producent wyraźnie wskazuje, że wzmacniacz optymalne brzmienie uzyskuje przynajmniej po godzinie słuchania i z własnego doświadczenia potwierdzam, ze nie ma w tej sugestii odrobiny przesady. Odsłuchy przeprowadziłem w dwóch konfiguracjach: pierwsza gdzie przedwzmacniacz to Sonic Frontiers Line 3, a druga opcja to jako pre i źródło w jednym końcówką sterował dCS Bartok. Zarówno w jednym jak i drugim zestawieniu używałem kabli symetrycznych i takie bym polecał przede wszystkim ze względu na niska impedancję wejść niesymetrycznych.

Bas Aleph 4 określiłbym jako mocny i równy. Na pewno nie można uznać go jako zbyt szczupły. Kontrola, głębia oraz rozciągniecie nie pozostawiały uczucia niedosytu. Bas bardziej swoją uwagę przyciąga w aspekcie śledzenia techniki gry niż na energii i sile uderzenia. Dynamika tego zakresu nie należy do wybitnych, ale nie daje też powodu do krytyki. Natomiast zaskoczeniem było bezpośrednie odniesienie do Aleph 3, ponieważ tutaj może bas nie zapuszcza się w najniższe rejestry jak w przypadki „czwórki”, ale za to jego energetyka, konturowość i dynamika jest zdecydowanie na wyższym poziomie. Stąd małe zaskoczenie, ponieważ podobnego charakteru tego podzakresu spodziewałem się po Aleph 4.

Średnica to bez wątpienia najmocniejsza strona tego wzmacniacza. Oferuje dźwięk nadzwyczaj gładki i czysty, a barwa przywodzi na myśl bardzo dobre konstrukcje lampowe. Składowe harmoniczne nie są wprawdzie tak bogate jak w najlepszych konstrukcjach lampowych, ale czuć w dźwięku Aleph 4 fascynacje lampami. Głosy ludzkie w związku z takim charakterem średnicy są bliskie doskonałej reprodukcji . Średnica potrafi czarować namacalnym ładunkiem emocjonalnym. Przejrzystość nie budzi zastrzeżeń, ale w bezpośrednim porównaniu z moim bardzo wysoko stawiającym poprzeczkę w tym aspekcie Sansui bez problemu można wychwycić, że granicę możliwości można przesunąć jeszcze dalej i analityczność mogłaby być na wyższym poziomie. Ponownie odnosząc się do bezpośredniego porównania z Aleph 3, to w przypadku mniejszego brata ten zakres ma bardziej spójny i homogeniczny charakter z lepsza neutralnością.

Wysokie tony są bardzo wyważone, delikatne i nieofensywne z precyzyjnymi wybrzmieniami. Można odnieść wrażenie, że dźwięk jest lekko przyciemniony, co może być efektem łagodnego przejścia między barwną i lekko ocieploną średnicą. Jadnak zakres góry jest neutralny i przezroczysty. Ogólnie wysokie tony brzmią relaksująco i nienatarczywie.

Scena dźwiękowa miała pokaźne rozmiary, a obfitość szczegółów jest dobrze przekazywana bez jakiejkolwiek natarczywości. Efekty stereofoniczne robią duże wrażenie, ale nie popadają w efekciarstwo, dzięki czemu nie ma przesadnej ofensywności. Wzmacniacz daje również bardzo dobre wrażenie przestrzeni. Dynamika w skali mikro była na bardzo wysokim poziomie. Skoki nawet najmniejszego natężenia dźwięku były łatwe do wychwycenia.

Konkluzja

Pass Aleph 4 mimo swoich lat jest wciąż konstrukcją na którą warto zwrócić uwagę. Brzmieniowo jest moim zdaniem zdecydowanie lepszym produktem niż wiele współczesnych urządzeń w przedziale cenowym do 10 tyś, które często poza atrakcyjnym wzornictwem i natarczywym promowaniem nie są w stanie za wiele zaoferować brzmieniowo, a w środku często bywają wydmuszkami z nie najwyższej jakości podzespołami lub proponują „papierowe waty” (klasa D itp.)

Przy takich zaletach jak: wyszukana muzykalność, barwa, równy i silny bas sięgający najniższych rejestrów oraz bardzo dobra dynamika, można przymknąć oko na kontrowersyjny design. Co by nie mówić Aleph 4 zdecydowanie odbiega od konwencjonalnej formy urządzeń audio z mniej lub bardziej dekoracyjnym frontem. Po stronie negatywnej należy wymienić niewielkie pogorszenie selektywności podczas bardzo głośnego słuchania oraz to, że nie jest to wzmacniacz o zbyt szybkim rytmie.

Mephisto

Podstawowe dane techniczne:

Moc 100W/8 omów

Pasmo 2 Hz – 100kHz (-0,5; -2dB)

Stopień wyjściowy SE (klasa A)

Wsp. tłumienia 80

Wejścia XLR, RCA

Wyjścia 1 para

Wymiary wys 26,6cm, szer 41,9cm, gł 41,9cm

Waga 50kg

2 komentarze

  1. Bardzo interesująca recenzja. Świetny portal. Można poczytać nie tylko o najnowszych sprzętach, opisujecie fantastyczne urządzenia z różnych lat produkcji. Dla mnie lata 80,90-te to kwintesencja audio.

    DrMontan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *