Wprowadzenie
Mimo, że Alchemist to firma która już na przełomie wieków przeszła do historii audio (dokładnie w 2001 roku) w Polsce była bardzo popularna wśród audiofilów i jej produkty cieszyły się uznaniem, a zwłaszcza modele w niższych pułapach cenowych. Sam byłem blisko zakupu wzmacniacza Forseti do jednego z pierwszych budowanych przeze mnie systemów, ale ostatecznie wybór padł na ciekawy CR Developments Orpheus, czego potem żałowałem. Później już Alchemist stał się dla mnie wspomnieniem, mimo że jeszcze miałem okazje posłuchać w systemach innych użytkowników Nexus’a czy Kraken’a, ale już nigdy nie było mi dane stać się posiadaczem Alchemista. Jednak sentyment do firmy z lekką nutą nostalgii pozostał do dzisiaj. Firma została założona przez Glena Gayla, który był odpowiedzialny za projektowanie urządzeń analogowych (przedwzmacniacze, wzmacniacze, tunery), natomiast za dział cyfrowy odpowiadał Chris Found. Przedsiębiorstwo miało w swojej ofercie bardzo szeroki wybór urządzeń, na który w dzisiejszych czasach tendencji cięcia kosztów produkcji przez księgowych, mało która firma jest w stanie sobie pozwolić. Ale i ten kierunek w czasach mody na kino domowe nie ominął Alchemista i krótko przed upadkiem biznesu ostatnia i zarazem najtańsza seria produktów z linii AA była składana w Korei Południowej. Nie znaczy to, że Alchemist nie miał świadomości nadchodzących czasów mody na kino domowe, ponieważ jedna z końcowych serii P8 miała w ofercie 5 – kanałowy wzmacniacz mocy. Ciekawostką jest to, że partia wzmacniaczy oznaczona dopiskiem „Signature” jak i opisywany niżej zestaw APD była modyfikowana pod okiem guru audio w Anglii samego Tim’a de Paravicini (wpierał między innymi Musical Fidelity czy EAD).
Budowa
Wzorniczo, mimo swoich lat zestaw prezentuje się wciąż majestatycznie i elegancko. Jakość wykonania jest imponująca i precyzyjna. Już pierwszy rzut oka świadczy, że mamy do czynienia z urządzeniem z najwyższej półki. Dodatkowo urzekły mnie centralnie umieszczone na panelu czołowym „wycieraczki”, stylistycznie kojarzące się z urządzeniami pomiarowymi z lat pięćdziesiątych. Oryginalnym zabiegiem stylistycznym jest umieszczenie na górnych obudowach emblematów z napisem „we współpracy z…”sygnowanch podpisem Tim de Paravicini. Pomijając na razie walory brzmieniowe, ówczesna cena w Anglii sugerowała produkt topowy, a wynosiła ona za komplet APD24/APD25 bagatela 15 000£. Odnosząc to do dzisiejszych czasów za komplet tej klasy trzeba by było zapłacić około 26 000£. Seria „The” Alchemista posiadała jeszcze w ofercie stereofoniczny wzmacniacz mocy oznaczony jako „The Stereo” APD 27 o mocy 200 W pracujący w klasie A/B. Waga tej końcówki mocy wynosiła 33kg. Duża powierzchnia radiatorów umieszczonych na bokach monobloków pozwala skutecznie odprowadzić ciepło z urządzeń. Pomimo pracy w czystej klasie A monobloki nagrzewają się w stopniu niewielkim. Porównując to bezpośrednio z takim Pass Aleph 3, to APD/25 są ledwo letnie. Panel tylny wzmacniaczy wyposażony w jest między innymi w przełącznik wyboru wejścia zbalansowane XLR jak i RCA, oznaczając odpowiednio wybór wejść świeceniem diody na zielono lub czerwono. Ciekawostką jest ilość terminali do podłączenia kabli głośnikowych, ponieważ mamy tu całą baterię zacisków również do wykorzystania w opcji bi wiringu. W przypadku przedwzmacniacza ilość wejść jak i wyjść zarówno XLR jak i RCA pozwala podłączyć niezbędną ilość urządzeń. Na osobną uwagę zasługuje pilot, który można śmiało określić małym dziełem sztuki. Dzisiaj takie cacka to już raczej należałoby szukać w salonach jubilerskich.
Test
Brzmienie tego zestawu przywodzi na myśl jego wygląd. Jest więc uporządkowane, dostojne, cechuje je umiar. Najważniejszą cechą charakterystyczna dźwięku APD24/25 jest jego gładkość. Inne ostatnio opisywane przeze mnie wzmacniacze również pozbawione były cech wyostrzeń czy granulacji, ale zestaw Alchemista odznacza się największą płynnością. Bez wysiłku odnajdziemy tu cechy lamp, czyli muzykalność, co nie jest może zaskakującym spostrzeżeniem gdyż końcówki pracują w czystej klasie A, ale również klasyczne walory techniki tranzystorowej, takie jak szybkość i gotowość do ataku. Ta ostatnia, trudna do zdefiniowania właściwość jest szczególnie bliska Alchemistowi. Z jednej strony brzmienie jest spokojne, relaksujące, z drugiej – łatwo daje się wyczuć, że gdy zajdzie taka potrzeba wzmacniacz będzie w stanie dostarczyć mocy do oddania nagłych skoków dynamiki. Choć może to wydawać się zaskakujące, bo Alchemist nie dysponuje, aż tak dużą mocą jak testowane wcześniej Karan czy Dan D’Agostino, to jednak odpowiednio duża wydajność prądowa umożliwiła bez najmniejszego problemu wysterowanie kolumn Wilson Audio Sasha DAW i zapełnienie pomieszczenia odsłuchowego odpowiednio dużym poziomem dźwięku. Tony niskie były bardzo zwinne i dobrze kontrolowane, dynamika stała na wysokim poziomie, choć dźwięk był nieco bardziej uspokojony niż w przypadku Karana czy D’Agostino. Podstawa harmoniczna była prężna, dźwięczna i czytelna. Dopiero w najniższe rejestry wkradł się niewielki bałagan. Np. szarpanie strun kontrabasu – zamiast wyrazistości słychać było ograniczenia kontroli (Erik Truffaz – Bending New Corners). Tony średnie są po prostu neutralne. Z tego przedziału pasma powinni być również zadowoleni zagorzali zwolennicy techniki lampowej, ponieważ APD potrafi oddać urok nagrań i ich atmosferę, podobnie jak urządzenia lampowe, generując parzyste harmoniczne łatwo akceptowalne przez ucho ludzkie. Miękkość średnicy najbardziej doceniłem słuchając solowego fortepianu (Arthur Rubinstein – The Most Beautiful Piano). Nawet mocne akordy fortissimo w górnych rejestrach nie powodowały uczucia ostrości w brzmieniu. Nie mogłem także narzekać na niedostatek alikwotów. Dźwięk był pełny i bogaty. Tony wysokie były bardzo spokojne, dźwięczne choć nie nieśmiałe, raczej o odcieniu pastelowym. Ilość informacji przekazywana w tym zakresie pasma była bardzo duża, tak że wiele nagrań można było odkrywać na nowo. Przestrzenność tego zestawu pozwalała budować scenę obszernie pod względem szerokości jak i głębokości. Rozmieszczenie muzyków na scenie oraz gradacja planów były tej samej klasy co w przypadku Karana i D’Agostino. Moją uwagę zwróciło znakomite oddanie efektów przestrzennych na dawno już przeze mnie nie wykorzystywanej płycie Rogera Watersa „Amused to Death”. Wsłuchując się w poszczególne instrumenty, z zadowoleniem stwierdziłem brak podbarwień. Grały tak jak w rzeczywistości – neutralnie, dźwiękiem pełnym alikwotów.
Podsumowanie
Alchemist APD to wyjątkowy, uniwersalny i bardzo udany zestaw pre/wzmacniacz, który sprawdza się przy każdym rodzaju muzyki. Równocześnie jest to najsłabsza pod względem mocy z ostatnio testowanych konstrukcji, lecz nie jest to istotne ograniczenie, bowiem wiele osób szuka przede wszystkim dobrej jakości brzmienia, tym bardziej jeśli dysponują zestawami głośnikowymi będącymi stosunkowo łatwym obciążeniem dla wzmacniacza. Ja wykorzystałem podczas odsłuchów zestawy głośnikowe z tych samych lat produkcji co Alchemist. Epos ES 14, Jm Lab Electra czy Avance. Dodatkowo takie zestawienie przeniosło mnie brzmieniowo w lata ‘90, co było angażujące w tajemniczy, momentami sentymentalny wymiar. W każdym z tych połączeń udało mi się uzyskać nieprzeciętną jakość o bardzo przyjaznym dźwięku. Zestaw posiada cechy dojrzałej i rasowej konstrukcji, a jego największe walory, to kultura i precyzja brzmienia. Dodatkowo w pakiecie dostajemy atrakcyjny, niecodzienny wygląd, pozwalający czuć się indywidualistą.
Recenzja i opis: Mephisto
Wykorzystany sprzęt
Wzmacniacze: Karan KAS 400, Dan D’Agostino S 350
Kable: MIT MI 350 Terminator, MIT MH 850 Shotgun Evo,
Kolumny: Wilson Audio Sasha DAW, Epos ES 14, Avance Super Magnum, Focal Electra
Zasilające: Transparent Audio Powerlink XL
Ethernet: Transparent Audio
Źródło: dCS Bartok, dCS Debussy
Podstawowe dane techniczne:
Monobloki „The Mono” APD25:
Moc wyjściowa: 55 W/8 Ohm,
Zniekształcenia: mniej niż 0,5% 1kHz
Impedancja wejściowa: 82 kOhm RCA
Wejścia: zbalansowane XLR, RCA
Wymiary: 31.5cm x 53cm x 33 cm
Waga: 48kg sztuka
Przedwzmacniacz „The Pre” APD24:
Czułość wejściowa: 1V wejście = 3,7 V wyjście
Zniekształcenia: mniej niż 0,3% przy 1|kHz
Wymiary: 46,2cm x 18cm x 41cm
Waga: 18kg
Cena: 5 000£
Z przyjemnością przeczytałem powyższy artykuł o takim świecie audio, który – jak mi się wydaje – zniknął bezpowrotnie w przeszłości. Mam nadzieję, że nie pozostawi pustki. Korzystając z okazji chciałbym wyrazić Panu, Szymonie, podziękowanie za dzielenie się swoją wiedzą (i za formę też). Chętnie wchodzę na tę stronę i czytam, skądinąd nie mając sprzętu pretendującego nawet do poczekalni hi-end.
Witam, Panie Szymonie jaka jest Pana opinia o Alchemist Forseti APD21/20 MkII ? Wspomina Pan w artykule że chciał go Pan nabyć do pierwszego systemu.
Mam okazję kupić ten zestaw i mocno się nad nim zastanawiam.
Pozdrawiam Tomasz